Najlepsze premiery 2017 roku ‒ zapachy męskie

Niedawno pisaliśmy o damskich zapachach w 2017 roku, twierdząc, że był to zdecydowanie udany rok. Teraz, czas na analogiczne podsumowanie męskich zapachów, i w tym przypadku jest równie dobrze, jeśli nie lepiej!
Już sam początek roku przyniósł nam jeden z najciekawszych męskich produktów ostatnich lat. Nie przychodzi nam w tym momencie do głowy żadna premiera z rynku komercyjnego, która tak bardzo podzieliłaby ekspertów, jak i samych użytkowników, jak Gucci Guilty Absolute, nikogo nie pozostawiając wobec siebie obojętnym, a w zdecydowanej większości zbierając entuzjastyczne recenzje. W naszej ocenie ten zapach już w tym momencie stał się klasykiem i choć jest zbyt ekstremalny, by zdominować rynek i doczekać się dziesiątek klonów, to na pewno jest na tyle charakterystyczny, że warto go poznać i wyrobić sobie o nim opinię. To też ukłon Gucciego złożony w stronę niszy, zapach jest bowiem bardzo dobrej jakości, minimalistyczny w doborze środków i maksymalistyczny w ich realizacji. Mamy tutaj bowiem skórę, dymne nuty drzewne, paczulę, cyprysa i wetywerię. Efekt końcowy tej dość prostej mieszanki jest imponujący ‒ dostajemy poważną, bardzo oryginalną miksturę, przywodzącą na myśl ciężkie drewniane ławy, obite tapicerką przestrzenne fotele i sofy, wędzarniczy dym kominka i obficie zroszoną wodę ziemię, w której rosną iglaki.

Również na początku roku pojawił się kolejny zapach skomponowany przez Francisa Kurkdjiana dla Burberry, czyli Mr. Burberry EdP. Tym razem mamy do czynienia z ciepłym, przyprawowo-aromatycznym zapachu, w którym poczują się naprawdę dobrze wszyscy fani połączeń paczuli z przyprawami i cytrusami. Wśród nut znajdziemy jeszcze kardamon, grejpfruta, cynamon, lawendę, miętę, estragon, cedr, gałkę muszkatołową, wetywerię, drzewo sandałowe, ambrę, benzoes. Efektem jest elegancki, dość wyważony zapach, który doskonale nada się do pracy czy w innych formalnych sytuacjach

W połowie roku pojawił się z kolei duet damsko-męski od Armaniego. Damską odsłonę w postaci Because It’s You omawialiśmy już w rocznym podsumowaniu zapachów dla kobiet, teraz pora na Stronger With You, kolejny z całej serii nowoczesnych zapachów dla mężczyzn, które coraz częściej są słodkie, a w tej słodyczy subtelne, w pewnym sensie upodabniając się do zapachów damskich (które z kolei coraz częściej nabierają nieco męskiego charakteru). Są one przy tym bardzo uniwersalne i niesamowicie podobają się kobietom. Szlak takim zapachom przetarł Yves Saint Laurent L’Homme wraz z wszystkimi swoimi odsłonami z linii oraz klonami od innych producentów. Stronger With You jest zatem waniliowo-korzennym murowanym hitem i zapachem bardzo na czasie. Wśród nut nie ma ani jednej specjalnie drażniącej, jest na przykład wyjątkowo modny ostatnio fiołek czy dosyć często stosowany ostatnio czerwony pieprz, a oprócz tego mięta, szałwia, kardamon, ananas, wanilia, kasztan, drewno cedrowe, melon. Jest więc zatem również kilka dość rzadko stosowanych nut, a efekt końcowy jest bardzo przyjemny i niezwykle udany.


Na wielbicieli nieco bardziej awangardowych zapachów czeka chociażby zapach, który wywołał sporo szumu, mianowicie Comme des Garçons Concrete. Wbrew nazwie raczej nie ma co szukać tutaj zapachu betonu, chociaż samo otwarcie przypomina nieco zapach mokrego gipsu. Później robi się nieco owocowo (czuć owoce jagodowe, np. maliny czy jeżyny, ale jakby w formie już przetworzonej), wyczuwalny staje się także tlenek różany, który w tym przypadku pachnie raz to jak róża czy geranium, innym razem bardziej jak fiołek. Dość syntetyczną i chłodną całość nieco ocieplają kardamon, cynamon i drzewo sandałowe. I choć formalnie zapach ten to uniseks, naszym zdaniem jednak pasuje bardziej do panów.
Jeszcze bardziej frapująca jest inna nowość, która pojawiła się w podobnym czasie, czyli Amouage Figment Man. Produkt ten ma w zamierzeniu być zapachową impresją podróży po Bhutanie. Ciężko nam wypowiedzieć się na ile odzwierciedla on to jak pachnie ten egzotyczny kraj, natomiast jeśli pachnie podobnie, to na pewno będziemy chcieli kiedyś go odwiedzić. Nie brak tutaj zapachów drzewnych (co typowe dla Amouage), a także ziemnych i animalnych. Taka charakterystyka na ogół wystarczy, by stwierdzić, że to zapach dla odważnych, śmiałych i pewnych siebie ludzi, i nie inaczej jest w tym przypadku. Pośród zapachów, które stają się coraz bardziej podobne do siebie, tutaj mamy do czynienia z zupełnym szaleństwem. Otwarcie to bowiem kontrast jakich mało ‒ wilgotna, podmokła wręcz ziemia (użyto molekuły geosminy, którą wyczuwamy po deszczu), raczej wysuszone niż żywiczne drewno i ostre cytryny. W tle pobrzmiewają nuty czerwonego pieprzu, labdanum, drewna gwajakowego, drzewa sandałowego i wetywerii, razem niekiedy lekko ocieplając i dosładzając kompozycję. Jest ona jednak do tego stopnia odważna, że zdecydowanie polecamy ją tym, którzy szukają w zapachach czegoś więcej, lubią poszukiwać i chcą prawdziwie artystycznych doznań olfaktorycznych.

Podobnie jak w przypadku zapachów damskich, najwięcej męskich premier miało miejsce w sierpniu. Sporo marek przygotowuje się w ten sposób na sezon jesienny, gdy sprzedaż cały czas idzie w górę, a zapachy zdążą już zaistnieć w świadomości klientów poprzez reklamy czy recenzje ekspertów.
Pierwszą z sierpniowych nowości nich jest Calvin Klein Obsessed for Men. To jeden z najobfitszych jeśli chodzi o dostarczane doznania zapachowe produktów przeznaczonych na rynek komercyjny w ostatnim czasie. Jest to zarazem kolejny męski zapach ze słodką bazą, w tym przypadku cudnie waniliowo-grejpfrutową. Na tym się jednak Obsessed nie kończy, jest bowiem w rozkładzie nut ambroksan, nadający Obsessed lekko erotycznego charakteru, biała skóra, cedr, podkręcające temperaturę pieprz syczuański i kardamon, i wreszcie nieco słabiej wyczuwalne labdanum i paczula. Całość jest bardzo przyjemna i bardzo podoba się kobietom, do tego stopnia, że spokojnie możemy sobie nawet wyobrazić panie noszące ten zapach.

Skoro jesteśmy w temacie słodkich zapachów, to jest marka, która w takowych zaczyna pomału się specjalizować ‒ chodzi mianowicie o Paco Rabanne Ich najnowsze dzieło w postaci Pure XS to kolejny przyprawowy słodziak, który na pewno spodoba się wielbicielom serii, jak i osobom przekonanym do zapachów tej marki. Otwarcie jest dosyć świeże i zielono-ziołowe, ale trwa krótko, a po nim zapach staje się bardzo słodki. Za tą słodycz w Pure XS (albo Excess, ten wariant zapisu również się pojawia) odpowiadają wanilia, cukier i likier kawowy, w pewnym stopniu zbalansowane cytrusami i zielonym jabłkiem, a oprócz wanilii na pierwszy plan zdecydowanie wybijają się mirra i skóra.

Zupełnie innym zapachem jest z kolei Davidoff Cool Water Wave for Men. To oczywiście kolejna odsłona znanej serii, w której palce maczał w ostatnim czasie wyjątkowo rozchwytywany Francis Kurkdjian. Efekt to morski zapach z grejpfrutem, korą brzozy, jałowcem, pieprzem syczuańskim, paczulą i drzewem sandałowym. Naszym zdaniem jest to zapach nieco lepiej zbalansowany niż klasyczny Cool Water, trochę niezrozumiała dla nas jest premiera pod takiego produktu pod koniec sierpnia, ale z drugiej strony zapach można poznać naprzód, a swoją drogą to naprawdę przyzwoity wybór na przyszłoroczną wiosnę i lato.

Nieco później na rynku pojawił się Yves Saint Laurent Y, pierwszy zapach, którego twórcy wprost przyznają, że jego grupą docelową są millenialsi. To pojęcie jest bardzo pojemne, dlatego YSL Y jest zapachem dla szerokich mas, mydlanym świeżakiem z dużą ilością przypraw. Dominique Ropion naszym zdaniem stworzył bardzo dobrą, nowoczesną kompozycję o bardzo uniwersalnym charakterze, która z czasem będzie coraz bardziej zyskiwała uznanie. Na plan pierwszy wysuwają się tutaj aldehydy, bergamotka, liść fiołka, szara ambra, szałwia i imbir. Polecamy ten zapach szczególnie najmłodszym mężczyznom, którzy dopiero zaczynają poznawanie zapachów. To również kolejny z męskich zapachów, który może również spodobać się wielu paniom, i choć zapewne nie jest to drugi CK One, to wróżymy mu duży sukces komercyjny.

Już jesienią pojawił się m.in. Coach For Men, pierwszy i na pewno nie ostatni przeznaczony dla mężczyzn zapach tej coraz silniej rozpychającej się na naszym rynku amerykańskiej marki. To aromatyczno-cytrusowy soczek bardzo przypominający produkcje w rodzaju Dylan Blue czy Jimmy Choo Man. Zaczyna się mocno owocowo, z bergamotką, kumkwatem i gruszką, po otwarciu zapach staje się nieco cieplejszy i pikantny, z pięknie wyprowadzoną nutą geranium, a całości dopełnia jedna z naszych ulubionych nut, czyli szara ambra, w towarzystwie zamszu i haitańskiej wetywerii.

W podobnym czasie pojawiła się również nowość od Toma Forda, Noir Anthracite, który wbrew nazwie właściwie nie pachnie węglem (może trochę i szkoda, na pewno byłoby ciekawie), a suchymi przyprawami (pieprz syczuański i paczulą oraz drewnem hebanowym i cedrowym. W naszym odczuciu jest to zapach raczej chłodny i szklisty, za to bardzo bogaty i głęboki, jak przystało na produkty od Toma Forda, o raczej bliskoskórnej projekcji i imponującej trwałości. Co ciekawe zapach doskonale trzyma się ubrań, na których wyczuwalny jest jeszcze dłużej niż na skórze, mogąc utrzymywać się całymi dniami.

Innym zapachem z jesieni jest kolejny męski zapach od Bvlgari ‒ Man in Black Essence. Zawsze gorąco wyczekujemy premier tej marki, zwłaszcza męskich zapachów, dlatego że naszym zdaniem są one bardzo udane, na ogół lepsze niż damskie. Omawiany produkt nie rozczarowuje, będąc przyprawowo-kwiatowym cudeńkiem, zaprojektowanym ze smakiem przez mistrza Alberto Morillasa. Całość jest bardzo seksowna i niemal jadalna, urzeka bogactwem nut kwiatowych, rumem, gorzką pomarańczą, kakao, tonką, nutami drzewnymi hebanu i gwajakowca. Inspiracją dla zapachu jest Afryka, co odzwierciedlone zostało tak we flakonie, jak i w jego zawartości. Na rynku komercyjnym niewiele jest zapachów o podobnych parametrach, choć trzeba uczciwie przyznać, że fani linii, zwłaszcza pierwowzoru powinni być bardzo zadowoleni.
Na koniec jedna z najnowszych premier, a zarazem jedna z najbardziej udanych w tym roku. Prada L’Homme Intense to pierwszy flanker zeszłorocznego hitu. I podobnie do niego to pudrowo-balsamiczny zapach, o zarazem słodkim i świeżym charakterze. Nad całością zdecydowanie dominuje irys, tonka i skóra. Wysokiej jakości składniki czynią to pachnidło bardzo złożonym i mieniącym się pomimo dość prostej i selektywnej kompozycji. To murowany bestseller, zapach dorównujący np. linii Dior Homme, do której jest zresztą dosyć podobny.

A według Was, która z premier była najbardziej udana? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach!